Komentarze: 0
A co jeżeli tylko wmawiam sobie, że go nie kocham..? i wiąże się z innym mężczynzą.. bezdyskusyjnie coś ciągnie mnie do niego, coś przez co potrafię płakać po nocach nawet kiedy piszę właśnie z innym. Miało być bez angażowania i uczuć choć tego nie ustataliśmy po prostu tak było. W związku pozabijalibyśmy się, jasne jest, że nie jesteśmy 'dla siebie stworzeni' o ile coś takiego wgl może istnieć, ale nie można pominąć tu różnicy wieku.. prze którą jesteśmy troche z innych światów
Był moją przygodą.. przygodą, bo jak nazwać to inaczej. Napewno nie mogłoby TO nosic miana związku. Ewentualnie przyjaźń(?)..ee też nie za mało rozmów, zrozumienia. Przygodą której nie żałuję, którą powtórzyłabym gdybym miała znów wybór, choć rok temu o tej porze wyśmiałabym to wszystko. Ciekawi mnie czasem co teraz bym wyśmiała gdybym wiedzaiła co będzie za rok :)
Może to tylko sentyment.. może dziwne przywiązanie, przyzwyczajenie do codziennych rozmów, do tego, że ktoś się interesuje. Było mi dobrze. Może aż za dobrze, może aż zbyyt bajecznie choć nie do końca. Momentami mogło to przpominać urywki filmu. Gorrący 'romans' dojrzałego, doświadczonego mężczyzny z troche szaloną nastolatką.
A jednak tęsknię. Mam za czym. Usta, zapach,dotyk, bliskość.. podjęłam decyzję.. przynajmniej tak mi się wydaje.. wybrałam kogoś kto będzie potrafił dać mi prawdziwe spacery i miłość, ale jak to wypada w porównaniu z szaleństwem z którego rezygnuje.. gdyby nie ten miesiąc nadal by to trwało.. żałowałabym? to nie miało przyszłości i dobrze to wiedziałam.. chyba oboje wiedzieliśmy.. więc dlaczego kiedy próbuję przyzwyczaić się, że jeśli się spotkamy nic nie będzie już tak jak dawniej i że z tego pozostaną mi tylko wspomniania zalewam się łzami.. jak nie kochając można tak tęsknić?! to chore. jestem chora na niego.. czasem myślałam jakby to było gdybym zaczęła coś z nowym, a nadal spotykała się z NIM.. było by to idealne.. jeden dałby mi miłość i spokój, drugi szaleństwo i całkowity spontan. Gdybym tylko mogła ich połączyć : ) taak..idealne.. ale czułabym się z tym źle.
Jestem rozbita, ale skoro i tak chyba darował i nie wiadomo kiedy znów sie odezwie to zacznę spokojne życie u boku innego wariata dla którego nie jest najważniejsza moja seksualność, a Mr C. na zawsze pozostanie słodkim wspomnieniem przygody nastolatki <3